piątek, 1 kwietnia 2016

Chapter One "Tiny - the type of child who died" + wspaniały blog!

Nie mam siły, by wstać.
Nie mam siły, by iść.
Nie mam siły, by grać.
Nie mam siły by żyć.
~KaeN

Siedziała bezczynnie na trawie spoglądając na ludzi chodzących obok jej domu. Nie lubiła tu przebywać jednak jej brat miał kolegów u siebie, a ona nie miała najmniejszej ochoty na patrzenie na całującą się Selenie i Justina, słuchaniu opowieści Michaela jaka to ona jest piękna i w ogóle lub siedzenia z Markiem, Teodorem i Lukasem - przyjaciółmi Abrahama. Wolała pobyć sama na świeżym powietrzu. Bez przeszkód, a najlepiej z deszczem spadającym z nieba. Niestety na jej nieszczęście na niebie świeciło jasno słońce i najpewniej nie zamierzało zajść za horyzont. Hiszpance przeszkadzało to najwyraźniej tak bardzo, że postanowiła iść do parku. Tam czuła, że mimo przeciwności wiatr jej sprzyja i może w końcu uniesie ją tak wysoko, aż dotrze do samego nieba. Dotknie gwiazd po czym poleci do swoich rodziców i tam zamieszka szczęśliwa.

-Mamusiu... - Mała szatynka spogląda na swoją matkę znad książki, w której są obrazki wszystkich możliwych zwierząt. Kobieta uśmiecha się do niej, podchodzi i kuca przy łóżeczku dziewczynki, na którym jest pełno pluszaków. Patrzy jej w oczy.
-Tak kochanie? - Głaska jej włosy tak jak przystało na prawdziwą matkę.
-Dlacego ludzie umielają? - Jej brązowe oczy świeciły się w żarówkach wiszących na suficie. Były wypełnione łzami oraz miłością do świętej pamięci babci.
-Natalko... To Bóg tak decyduje... - Kobieta usadowiła smutne dziecko na swoich kolanach.
-Ale cemu zabiela nam ludzi, któlych kochamy? - 4-latko spojrzała na ukochaną kobietę.
-Po to aby pokazać nam, że nie wolno przywiązywać się do ludzi, bo później się zadręczamy oraz tęsknimy za nimi... Po za tym kochanie. Ktoś musi umrzeć, żeby ktoś mógł się urodzić...

-Gówno prawda!- Warknęła kierując się w stronę fontanny. Miała naprawdę dość Ziemi. Tęskniła za rodzicami bardziej niż jakiekolwiek dziecko na tej ziemi. Uważała, że ludzie są potrzebni, aby świat był lepszy. Muszą się do tego przyczynić. A szczególnie tacy jak państwo Mateo. Oni zawsze byli pomocni, przyjacielscy i życzliwi. Nigdy nie odmówili nikomu pomocy. A spotkała ich największa kara. Śmierć.

-Tatkiu! Tatkiu! - Szatynka pociągnęła swojego ojca za rękaw tupiąc przy tym małymi nóżkami. Ojciec spojrzał na nią uśmiechnięty, po czym wziął ja na ręce.
-Tak kochanie? Chcesz watę lub popcorn? -Oczy 30-letniego mężczyzny błyszczały w słońcu. Dziewczynka widziała w nich to co najpiękniejsze i najważniejsze.
-Nalezie nie. Tatku? Cy jak kiedys odejdzieś dio babci to biędzieś o mnie piąmiętał? - Jej oczy były smutne, pełne łez. Nie chciała nigdy tracić swojego ojca ani matki.
-Kochanie... Jeszcze minię trochę czasu zanim odejdę do babci i dziadziusia. Na razie jestem tu z tobą. A nawet jeśli odejdę, kochanie to zawsze będziesz moją malutką córeczką. Nie bój się Natalko... Jeszcze mamy kawał życia przed sobą. No już już... Koniec smutków Natuś. Idziemy na popcorn, a później do mamy i Abrama....

-Spieprzyłeś ojciec. Oszukałeś mnie i Abrahama. Nienawidzę cię. - Na twarzy widniała rozpacz, złość, ból... Słowa wypowiedziane w przypływie emocji dały szatynce do myślenia. - Zostawiliście mnie, bo się wkopaliście w jakieś gówno. Brawo tato! - Usiadła rozłoszczona na trawie. - Jestem tylko kurwa ciekawa jednego... Kto was zabił? Co nie znalazłeś sobie odpowiedniego towarzystwa nie..? - Zakpiła rzucając kamień przed siebie.
-Nie jestem pewien czy gadanie do siebie jest w 100% normalne... - Usłyszała za sobą wysoki męski głos. No tak Michael się znudził i przyszedł za nią... Bomba!
-No widzisz... Powinnam iść do psychiatryka. - Wysyczała cisnąc kolejny kamień na kwiecistą łąkę. Wolała siedzieć sama niż przebywać z jakimkolwiek chłopakiem.
-Nie nie powinnaś. Po za tym co ty tu robisz? Jutro szkoła, a jest bardzo późno... - Nie lubiła gdy ktoś pytał ją o szkołę. Nienawidziła swojego gimnazjum. Już niedługo pójdzie do liceum to wszystko się ułoży. Złudna nadzieja. Nic się nie ułoży.. Wszystko przez jej ojca i matkę.
-Masz rację Michael. Ja już pójdę. Pa - Wstała i odeszła od chłopaka. Nie miała ochoty być w tej chwili z kimkolwiek. Lubiła chłopaka, ale nie chciała być z nim. Nie chciała miłości. Więcej bólu, cierpienia, łez... Ona by tego nie przeżyła. Zbyt bolesne...

-Tatkiu zimnio mi! Zlób helbatke! Plooose! - Spojrzała na swojego ojca z nadzieją w oczach. Właśnie przyjechali od dziadków, a tam dziewczynka nigdy nic nie pije, bo uważa, że babcia nie umie zrobić dobrej herbaty. Zresztą ona pije tylko herbatę przyrządzoną przez swojego ojca.
-Oczywiście kochanie. Abram chcesz też? - Krzyknął wchodząc do kuchni.
-Tak! - W ułamku sekundy chłopczyk przybiegł do kuchni. 7-latek podszedł i przytulił się do swojej małej siostry. Kochał ją najmocniej na świecie. Dbał o nią tak jak ojciec.
-Hmmm.... To jaka? Owocowa, a może zwykła z miodem i cytrynką? - Zastanawiał się mężczyzna przyglądając się opakowaniom z saszetkami herbaty.
-Tato! Cytrynowa! - Krzyknęło rodzeństwo na swojego ojca. Zawsze tak było. Byli szczęśliwą rodziną. Właśnie w tym problem. Byli...
-Okej, okej... - Zaśmiał się szatyn po czym wstawił wodę na herbatę.

-Pieprzony urok ojczulka... - Wysyczała wchodząc do swojego domu. Gdy była już w salonie zobaczyła Abrahama, Senene i Justina oglądających jakąś durną telenowele.
-Ooo.. Już wróciłaś Malutka. - Hiszpanka zamknęła oczy. Malutka...

-Tiatusiu! Wymyśl mi jakiejś psezwisko! - Mała brunetka usiadła na kolanach swojego ojca. Mężczyzna spojrzał na swoją córkę z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Hmm... Jesteś jeszcze młoda, więc może... Kwiatuszek?
-Nie! Takie mia Izia! - Krzyknęła dziewczynka buntując się.
-To może... Muchomorek? - Zapytał szatyn z nadzieję.
-Nieee! Takie mia Calo! - Westchnęła 4-latka patrząc smutno na mężczyznę.
-Wiem. Będziesz moją Malutką... - Spojrzał na nią z błyskiem w oku.
-Tiak! Idiealniem! - Pisnęła dziewczynka obejmując szyję ojca. Malutka...


-Nie jestem Malutka. - Warknęła siadając na kanapie. Położyła nogi na stole i wzięła do ręki garść popcornu. Gdy go posmakowała wyrzuciła resztkę do miski. Uch.. Ulubiony popcorn jej ojca, który zazwyczaj jadali, gdy mieli wieczorki rodzinne.
-Naty... - Westchnął hiszpan próbując pocieszyć swoją siostrę. Jednak na marne.
-Nie! Mam w dupie wszelkiego rodzaju przezwiska od mojego ojca. Dla mnie oni już na zawsze nie istnieją! - Krzyknęła wstając z kremowego siedliska. - Idę spać. Nara. - Westchnęła odchodząc. Nie miała sił na nic. Chciała umrzeć....
-Kochanie wróciłam... - Wyszeptała wchodząc do pokoju i biorąc do ręki żyletkę. Zrobiła kilka cięć, aby zaspokoić nerwy tak aż powstał napis "Rodzina". Zapłakała po czym skreśliła to. Ona już nie ma rodziny. Nie ma rodziców...

***
Przepraszam. Nie wyszedł mi on najlepiej. Wybaczycie mi? Plooose ^^
Rozdział dedykuje Annie Laskowskiej i mojej Dominice ;** <33
Chciałam wam polecić serdecznie blog mojego przyjaciela, który niestety nie ma za dużego powodzenia w tym. Chcę go wypromować. Będę taką menagerką xdd ;**
Więc tak... Zapraszam na blog: Mali literaci, który pisze Jakub. Znajdziecie tam ciekawe hisztorie z morałem oraz inne cudowne rzeczy. Wejdźcie koniecznie i zostawcie po sobie ślad <33 Proszę kochani to dla mnie bardzo ważne ;**. Na drugim blogu next wieczorem ^^
Nuśka x.x

5 komentarzy:

  1. O Boziu! *-*
    Nie myślałam,że będzie aż tak wspaniałe... Wybacz xD
    Ale piękne!
    Kocham ♥
    Czekam na next!!!! :*
    Życzę wenki :*
    P.S. Pierwsza! :D
    ♥Pozdrawiam♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, takie cudo dla mnie *-*
    Genialny rozdział <33
    Boziuuu umarłam *-*
    Biedna Naty :( cierpi po stracie rodziców
    A te wspomnienia, poryczałam się ;((
    Nie mogę się doczekać next ;** Na pewno wpadnę na bloga twojego przyjaciela ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Stwierdzam iż masz za dużo talentu i masz mi połowę oddać ( tak to groźba )
    Jeny to jest takie cudowne!.
    Super uzależniam się od kolejnego bloga...;-;
    Strasznie podoba mi się taka Naty ( tak wiem trochę podłe ) ale idealnie wpasowalas historię pod mój chumor
    A i nawet nie mów ze Ci niewyszedl bo przyjdę tam to ciebie z groźną bronią!. ( mam łyżkę rozumiesz?! )

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny
    Ty to masz talent
    Wspaniale oddajesz uczucia bohaterów i nie szkodzi ze bez milosci bo twoje dzielą nawet nad sad są cudowne wiesz? Czytalas aktualizacje? Mam nadzieje hehere

    OdpowiedzUsuń