piątek, 13 stycznia 2017

Epilogue

Umarłem przez ciebie, chociaż właśnie
dla ciebie tak pragnąłem żyć...

Stał patrząc na jej grób. Z jego oczu leciały łzy. Pamiętał jak rano dostał telefon, że jego malutka siostrzyczka i jej "chłopak" trafili do szpitala po ciężkim wypadku samochodowym. Kłócili się zapewne. Abraham był pewien, że Maxi w końcu wyznał miłość jego siostrze.
Gdy Mateo wraz z Seleną oraz Justinem dojechali do szpitala dowiedział się, że Maxiemu nic nie zagraża, natomiast dziewczyna może nawet umrzeć. Ponte wyjaśnił powód wypadku:
-Wyznałem jej, że ją kocham. Ona tylko krzyknęła, że mnie nienawidzi i przekrzywiła mi kierownicę tak, że wpadliśmy w drzewo. Dalej nic nie pamiętam. Straciłem przytomność.
Abraham zadając sobie pytanie dlaczego jego siostra to zrobiła zrozumiał, że ludzie mieli rację. Jest chora psychicznie. Nim się zorientował lekarz uświadomił go, że musi mówić już w formie przeszłej. Natalia Mateo nie żyła i to była jego wina...

Natalia Anastasa Mateo
ur.26 luty 2001r. zm.12 czerwiec 2016r.
Znikłaś nam z oczu, ale w sercu pozostaniesz na zawsze...

-Chodźmy. - Mruknął do przyjaciół odwracając się od grobu. Selena chwyciła Justina za rękę i ze łzami w oczach szła za Mateo. Ponte spojrzał na oddalającą się grupkę.
-Nic tego nie zmieni Naty. Chciałem ci pomóc, lecz nie było mi dane. Nie martw się. Kiedyś jeszcze będziemy razem. - Odszedł zostawiając czerwoną róże na nagrobku...

***
Miałam ciągnąć tę historię, lecz niestety nie jestem w stanie. Teraz chce się skupić na Zdobyczy. Jak ktoś widział zakończyłam już Only time will tell i zawiesiłam Kryminalną miłość. Dziś oficjalnie jest koniec Want to tell you. Wybaczcie. Do zobaczenia na innych blogach...
Kycek <33

niedziela, 21 sierpnia 2016

Chapter Ten "Who murdered?"

Bo depresja jak tyfus niszczy społeczeństwo
i niektórzy poddają się tej dziwce ZBYT CZĘSTO.
~Słoń

Natalia'POV
Pierwszy raz moje powieki były takie ciężkie. Nie umiałam ich otworzyć. Leżałam na podłodze - wiedziałam tylko tyle. Czułam wielki ból głowy. Ostatkiem sił otworzyłam kamienne powieki. Rozejrzałam się po pokoju. Nic nie przykuło mojej uwagi, oprócz dwóch rzeczy, a raczej osób. Jeden to był chłopak. Pamiętam go, ponieważ wpadł kiedyś na mnie jak wychodziliśmy z knajpki. Debil. Cholerny debil. Druga osoba to również chłopak. To on przykuł moją uwagę, ponieważ był cały we krwi. O.MÓJ.BOŻE!
-Michael! - Krzyknęłam z płaczem. Z ledwością doczołgałam się do chłopaka, który leżał niedaleko mnie. Sprawdziłam puls - nie oddycha. Nagle usłyszałam jęki szatyna.
-Co się dzieje? - Zapytał pół szeptem trzymając się za brzuch. - O kur... - Zaczął.
-Jak to się stało, że on nie żyje?! - Załkałam chowając twarz w dłonie. Nagle poczułam silne ramiona oplatające moje ciało. Nie miałam siły się wyrwać dlatego wtuliłam się w szatyna, który głaskał mnie po głowie próbując jakoś uspokoić. Nie skutecznie.
-Uspokój się Natalka... - Wyszeptał. Oderwałam się od niego przecierając załzawione oczy.
-Skąd wiesz jak mam na imię? - Zapytałam lekko zdziwiona.
-Wiem o tobie więcej niż myślisz... - Odparł uśmiechając się zadziornie. - A teraz musimy uciekać. No choć Mateo, nie patrz się na mnie jak na idiotę. - Zaśmiał się.
-Nie zostawię Michaela! - Pisnęłam. Chłopak ignorując moje zdanie wziął mnie na ręce ruszając - jak mniemam - do wyjścia. Nie wiedziałam już co robić. Płakałam na koszulkę szatyna. Nie wiedziałam co robić. Byłam całkowicie bezradna.

-Kilka godzin później-
Obudziłam się po kilku godzinach. W pierwszej chwili nie rozumiałam co się dzieje. Dopiero później przypomniałam sobie, że razem z Maxim (bo tak ma na imię ten chłopak) uciekamy z kraju. Powiedzcie mi czy to nie głupie. Zamiast iść na policję i zgłosić morderstwo Michaela to my uciekamy. No ale Maxi się uparł, a ja mu uległam.. Ale mniejsza...
-To gdzie jedziemy? - Zapytałam szatyna mrużąc oczy. On spojrzał na mnie ukradkiem.
-Do Hallande Beach koło Hollywood. - Odparł obojętnie patrząc na drogę. Moje oczy się poszerzyły. Maxi zaśmiał się z mojej reakcji, którą dostrzegł w lusterku.
-Żartujesz sobie?! Wiesz jak to daleko?! A nasza rodzina?! Co z moim bratem, moimi przyjaciółmi?! Pomyślałeś o tym?! - Krzyczałam rzucając się na przednim fotelu.
-Uspokój się kobieto! - Wrzasnął zatrzymując samochód na poboczu. Przyciągnął mnie do siebie tak, że stykaliśmy się ciałami. Nie chciałam mieć go tak blisko siebie. Brzydziłam się wprost nim. Nienawidziłam mężczyzn, a tego już w szczególności!
-Puść mnie! Ja chce do domu, do mojego brata i mojej przyjaciółki! - Pisnęłam.
-I może jeszcze do twojej psychoterapeutki co? - Warknął, a ja nie wytrzymując już dłużej wymierzyłam mu cios prosto w policzek. - Ty kur...
-Dokończ! Wysiadam w tej chwili. Skąd mam wiedzieć, że to nie ty zabiłeś Michaela?! - Zdenerwowana otworzyłam drzwi i wysiadłam z samochodu. Trzasnęłam drzwiami i rozejrzałam się dookoła. Byłam wściekła na tego palanta.
-Żartujesz kurwa?! Wysiadasz w takim momencie i do tego jeszcze oskarżasz mnie o zamordowanie tego twojego przydupasa? - Zadrwił, a ja po raz kolejny go uderzyłam.
-Nie warz się tak o nim mówić. Michael był moim przyjacielem, a tobie szmaciarzu nic do tego. Wracam do domu czy tego chcesz czy nie. - Krzyknęłam i ruszyłam przed siebie. Szczerze? Nawet nie wiem gdzie w ogóle się znajduje. Gdzie on mnie wywiózł?!
-Natalia! - Zaśmiał się, a ja odwróciłam się w jego kierunku. - Idziesz w złą stronę.
-Ugh! Zamknij się! - Skomentowałam i ruszyłam w odwrotną stronę. Jednak gdy przechodziłam obok szatyna on złapał mnie za rękę i przyciągnął mnie do siebie.
-No już nie bulwersuj się tak. Chodź jedziemy dalej. - Odparł szczerząc się.
-No dobra. - Westchnęłam wyrywając się chłopakowi. Wsiadłam do auta zła. Dupek.

Abraham'POV
Byłem coraz bardziej zdenerwowany wiedząc, że moja 15-letnia siostra przebywa nadal poza domem o godzinie 3.00 w nocy! Cały się trzęsłem i nie umiałem opanować nerwów, dlatego rzuciłem wazonem znajdującym się na komodzie. Gdzie ona jest do cholery?! Drżącymi rękami wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer do Seleny.
-Halo? - Usłyszałem jej zaspany głos w słuchawce. - Kto mówi? - Zapytała.
-Tu Abraham. Słuchaj Sell mamy problem... - Zacząłem jednak ona mi przerwała.
-Boże człowieku kto normalny dzwoni o tej porze z jakimś durnym problemem?!
-Natalki nie ma. - Odparłem siadając na kanapie. Byłem załamany.
-Co? - Krzyknęła do słuchawki. - Jak to nie ma? Cholera jasna, przecież ona...
-Tak wiem. Te pieprzone problemy depresyjne! Kurdę boję się, że ona coś sobie...
-Nawet tak nie mów! - Warknęła. - Poczekaj zaraz zadzwonię do Pezz i Jusa i przyjedziemy do ciebie. Nie martw się. Znajdziemy ją, obiecuje... Trzymaj się!
-Czekam. - Wyszeptałem, po czym się rozłączyłem. Nie mam siły.
Wszystko się sypie. Dlaczego Natalki nie ma? Uciekła, a może się załamała i...? Nie! Nie mogę myśleć w ten sposób. Bez mojej malutkiej to nie będzie to samo... Potrzebuję mojej siostry. Muszę ją odnaleźć. Bez względu na wszystko...

***
Siemka Bąbelki. Dawno mnie nie było. Wena mnie opuściła i nie wiedziałam co i jak pisać, ale spokojnie! Już powoli wszystko nadrabiam. Jak widzicie zrobiłam coś strasznego... Zabiłam Michaela <333 Przepraszam! No ale cóż...
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Liczę na komki. Już niedługo kolejne ;**
Natalunka x.x

wtorek, 28 czerwca 2016

Chapter Nine "You must forgive Blonker."

Ludzie gubią się, gubią sens.
Biegną za czymś co marnością jest,
Chcą mieć, zamiast być, gdzie jest sens?
~Sokół

-Piątek-
Natalia'POV
Już po stresie. Wszystkie egzaminy już na szczęście się zakończyły, a ja mogę odpocząć od tego gówna, potocznie zwanego szkołą. Miałam dość tego durnego gimnazjum. Każdej nocy myślałam o tym, czy aby na pewno ja powinnam właśnie tu uczęszczać? Nigdy tego nie chciałam. Poszłam rok wcześniej do szkoły, bo nie umiałam wytrzymać z małymi dzieciakami, które opowiadały ciągle o zabawkach, jakiś kupili im rodzice. Ja również miałam dużo zabawek, ponieważ mój wujek, który opiekował się nami przez ten czas starał się mnie rozpieszczać. Nie mógł mieć własnych dzieci, więc "inwestował" we mnie oraz Abrahama. Kocham go za to niezmiernie. Wszyscy nazywają go naszą rodziną zastępczą. Media na szczęście nie wiedziały z kim dokładnie mieszkaliśmy, więc nie nękali za bardzo wuja. Całe szczęście, bo wujcio nienawidzi ich całym sercem tak jak i ja po tym wszystkim.
-Myślisz, że kiedyś znajdziemy szczęście? - Zapytała Selena głaszcząc moją głowę. Spojrzałam na jej strój. Jest piękna. Nie to co ja... Ona na pewno znajdzie kogoś kto ją będzie kochał. A ja? Zostanę sama do końca swojego życia... Bo jak inaczej?
-Ty to na pewno. A ja? Zapewne nikt mnie nie zechce. - Powiedziałam szczerze patrząc na moją przyjaciółkę. Selena zmarszczyła brwi uderzając w moje ramie. Pisnęłam zdezorientowana. No cóż mogłam się spodziewać takiej reakcji dziewczyny.
-Nawet tak nie gadaj Mateo! - Krzyknęła z grobową miną. Zadrżałam pod wpływem jej ostrego oraz donośnego głosu. - Jesteś prze śliczna skarbie i nawet nie myśl inaczej!
-Mhm... - Burknęłam w odpowiedzi. Sięgnęłam po pilot od telewizora i przełączyłam na inny kanał. Nagle zobaczyłam w telewizji "Dziewczyny z drużyny: Walcz do końca"
-Oo masz ulubiony serial! - Pisnęła brunetka skacząc ma łóżku. Robiłam to samo. Kochałam ten film ponad miarę. Było jeszcze kilka takich jednak nie były aż tak ciekawe.
-Wariatki. - Usłyszeliśmy komentarz mojego brata, który szczerzył się do nas.
-Sam kochasz Christina Milian*, więc się zamknij szaszłyczku! - Zachichotałam pokazując mu język. Spojrzał na mnie oburzony, po czym rzucił się na mnie łaskocząc. Upadliśmy na ziemię nadal się śmiejąc jak głupki. Sel patrzała na nas jak na idiotów.
-Patologiczna rodzina. - Prychnęła brązowooka chichocząc. Zaczęliśmy się śmiać jeszcze bardziej. Kocham takie momenty w moim życiu, w których nie muszę się martwić niczym oprócz małej dawki śmiechu. Już nie długo nie będzie tak, Mateo...


Justin'POV
Siedziałem na kanapie i brzdąkałem coś na gitarze. Chce mi się płakać po tym wszystkim. Selena mnie zostawiła, po tym jak dowiedziała się prawdy. Ale chciała jej więc co miałem innego zrobić? Chcę, aby mój kwiatuszek był szczęśliwy.

You know you love me - Wiesz, że mnie kochasz
I know you care - Ja wiem, że Ci na mnie zależy
Just shout whenever, and I'll be there-Kiedykolwiek mnie zawołasz, a ja zaraz się zjawię
You want my love - chcesz moją miłość
You want my heart - chcesz moje serce
And we will never, ever, ever be apart - i nigdy, nigdy, przenigdy nie będziemy osobno.

Zaśpiewałem pierwszy wersy piosenki. Przełknąłem ślinę i śpiewałem dalej.

Are we an item? - Czy my jesteśmy jednym przedmiotem?
Girl, quit playing! - Dziewczyno, przestań grać
We're just friends? - jesteśmy tylko przyjaciółmi?
What are you saying?! - Co ty mówisz?!
Said there's another, - Nie ma żadnej innej
and look right in my eyes - patrzącej w moje oczy
My first love broke my heart for the first tim - Moja pierwsza miłość złamała moje serce po raz pierwszy...

Wytarłem łzę spływającą po moim policzku. Wolałbym być choćby nawet tylko jej przyjacielem, niż wrogiem. Nienawidzę siebie, za to wszystko co zrobiłem.
-Zrobię wszystko tylko proszę oddaj mi moją Sellenkę. - Wyszeptałem w sufit. Z moich oczu leciały łzy, a ja nie mogłem ich opanować. Nagle zobaczyłem Selenę. Czy ja mam zwidy. Nie to nie możliwe... W drzwiach stała Gomez.
-Justin... Możemy porozmawiać? - Zapytała patrząc w moje oczy. Z moich oczu nadal leciały łzy. Nie wytrzymałem. Podszedłem do niej i przytuliłem z całych sił.

-Godzinę wcześniej-
Selena'POV
Śmialiśmy się nadal z Abrahamem i Natalią oglądając przy tym 5 sezon Dziewczyn z drużyny. Nagle Naty spojrzała na mnie uważnie, po czym powiedziała:
-Powinnaś wybaczyć Blonkerowi. - Stwierdziła, a moje oczy się poszerzyły.
-Żartujesz tak? - Zapytałam łamiącym się głosem. Ona zaprzeczyła głową.
-Blonker cię kocha i to widać. Powinniście do siebie wrócić. - Odparła.
-No nie wiem... - Zamknęłam oczy w przypływie emocji. Oblizałam usta.
-Kobieto wy jesteście dla siebie stworzeni. Bierz dupę w troki i wypieprzaj z nim pogadać w tej chwili! - Pisnęła, po czym wstała poganiając mnie.
-No ok. - Westchnęłam po czym ruszyłam do wyjścia. Raz się żyje!

-Teraz-
Gdy blondyn trzymał mnie w swoich ramionach czułam ukojenie. Kochałam go ponad życie i cieszyłam się, że w końcu mogę go przytulić, poczuć blisko.
-Przepraszam Sell. Jestem największym dupkiem na świecie, ale nigdy cię nie zdradziłem! Kocham cię słonko... - Wyszeptał nadal trzymając mnie w swoich ramionach.
-Też cię kocham Jus. - Odszeptałam, a on oderwał się ode mnie i spojrzał zdziwiony.
-To znaczy, że.. - Zaczął, jednak ja mu przerwałam śmiejąc się.
-Tak. Wybaczam ci Blonker. - Walnęłam go w ramię. Chłopak podniósł mnie i obrkęcił wokół własnej osi. Postawił na ziemi, po czym namiętnie pocałował.

Natalia'POV
Kiedy brunetka wyszła z mojego domu ja postanowiłam pójść na spacer zobaczyć co nowego w skateparku. Wzięłam swoją deskorolkę i pojechałam na niej do parku. Po drodze spotkałam Zaca - mojego kuzyna. Zdziwiłam się, że go tutaj zobaczyłam.
-Zacki?! (czy.Zaki) - Pisnęłam zwracając jego uwagę na sobie. Od razu zeszedł z deskorolki i mnie przytulił. - Tak tęskniłam za tobą Zacki! - Wyszeptałam w jego ramiona.
-Je też Naty. Wybacz mi za to co teraz zrobię.. - Powiedział, a ja się zdziwiłam. Poczułam uderzenię w głowę, po czym straciłam przytomność. Wiedziałam jedno: Mój kuzyn - były więzień, który poszedł siedzieć za zabójstwo - nie pojawił się tu przypadkiem....

------------------------------------------------------------------------------------
I jak wam się podoba? Zac został już dodany do bohaterów. Dzisiaj głównie skupiłam się na Jelenie i nie rozkręciłam akcji, ale od 10 rozdziału stanie się coś niespodziewanego ;**
Wyczekujcie i myślcie co nowego. Przepraszam za moją nieobecność, ale chyba znacie przyczynę... Następny powinien pojawić się już niedługo <33
Natalunka x.x

niedziela, 5 czerwca 2016

One short na konkurs "To ten anioł mnie uratował"

Bohaterowie:
Selena Gomez (lat 18)
Justin Bieber (lat 18)
Natalia Perdido (lat 18)
Maxi Ponte (lat 18)
Mike Gomez (lat 22)
Leon Verdas (lat 22)
Sabrina Jordi (lat 71)

 *Cały z perspektywy Seleny*
Czarne kurtyny oderwały się od siebie powodując podwyższenie mojego ciśnienia. Właśnie dziś miał odbyć się spektakl oznaczający zakończenie wakacji. Ja tylko na to czekałam. Miałam już dość siedzenia w domu lub wychodzenia z przyjaciółmi mojego brata. Wiem, że chłopak się o mnie troszczył i nie chciał abym przesiedziała całe wakacje nad książkami ucząc się na kolejny rok w moim liceum. Jednak tak naprawdę nie uczyłam się tym razem wcale. Tym razem trenowałam w swojej piwniczce. W tym roku zamierzam dostać się na studia taneczne. Od zawsze o tym marzyłam. Starałam się robić wszystko, aby być najlepszą. Jednak Mike mi to uniemożliwiał. Mój brat stwierdził, że taniec hip hopowy jest albo dla gei albo dla ludzi, którzy nic w życiu nie umieją osiągnąć. Czyli dla niego nadawał by się idealnie... Zmuszał mnie do przebywania z nim, Leonem i jeszcze innymi typami. Czemu wspominałam o Leonie? Bo mam dość tego pacana! Cały czas się do mnie przystawia. Mówi, że się we mnie zakochał... Ja jednak mu nie wierzę.
Spojrzałam na wszystkie osoby na widowni. Zauważyłam Naty, Maxiego i Jusa. Serce waliło mi jak oszalałe. Moja przyjaciółka Natalia posłała mi pocieszające spojrzenie. Jej chłopak Maxi objął ją i puścił do mnie oczko, czym dodał mi otuchy. A mój chłopak Justin pokazał mój znak rozpoznawczy. Najpierw delikatnie walnął pieśnią 2 razy w klatkę piersiową, po czym pocałował tę pięść, a na końcu uniósł dwa palce do góry i spojrzał w sufit. Uśmiechnęłam się. Wykonałam tę samą czynność co mój ukochany i pokiwałam głową, aby dyrektor puścił muzykę, do której miałam tańczyć. Bałam się jednak, że nie sprostam trudnemu układowi, który sama ułożyłam. Sama podnoszę sobie poziomy trudności... Jestem profesjonalistką i wiem czego chce i co mogę osiągnąć.
Pierwsze sekundy piosenki sprawiły, że zaczęłam się przenosić do całkowicie innego świata, który może mnie wznieść ponad korony drzew. Dzięki tańcu odprężam się, uwalniam umysł od zbędnych myśli, które tak naprawdę nie są mi potrzebne i tylko zaśmiecają mój umysł.
Po skończeniu bardzo trudnego układu ukłoniłam się publiczności i spojrzałam na blondyna. Justin zrobił z rąk serce pokazując tym, że wyszło świetnie. Odetchnęłam z ulgą, gdy kurtyny z powrotem złączyły się w jedność. Podskoczyłam podekscytowana. Udało się.
-Kochanie byłaś świetna. - Jus posłał mi swój uroczy uśmiech. Nawet nie zauważyłam gdy przyszedł. Odetchnęłam z ulgą i wtuliłam się w jego umięśniony tors, wdychając zapach jego ulubionych perfum. Sprawiał, że odpływałam. Nagle ktoś mnie od niego odciągnął.
-Zostaw moją siostrę w spokoju Bieber. - Wysyczał Mike patrząc na chłopaka z pogardą. - A my kochaniutka musimy sobie porozmawiać. - Warknął tym razem w moją stronę.
-Puść. To boli. - Zajęczałam patrząc na niego ze łzami w oczach. Zmarszczył brwi.
-Co ja ci ku*wa mówiłem o tańcu?! - Krzyknął podając mnie w ręce Leona, który jak zawsze uśmiechał się, gdy jego przyjaciel stosował przemoc wobec kogokolwiek.
-Odpuść Mike. - Stwierdził mój chłopak broniąc mojego honoru i zbliżając się do bruneta.
-Jus spokojnie. Dam radę. - Wyszeptałam w jego stronę. Blondyn odsunął się od mojego brata. Stanął obok zniesmaczonych całą sytuacją Naty i Maxiego. Starłam łzę z policzka. - Możemy już iść do domu. - Warknęłam w stronę Mike. Ten posłusznie wykonał moje polecenie kierując się do wyjścia.

Przez całą drogę zastanawiałam się czy moje życie musi tak wyglądać. Zawsze, gdy Mike przyłapuje mnie na tańcu jest na mnie wściekły, a ja zawsze mu obiecuję, że to jest już naprawdę ostatni raz i odpuszcza mi. Nienawidzę siebie za to. Muszę mu w końcu postawić i powiedzieć, że kocham to co robię i on mi tego nie zabroni. Jak będzie trzeba to ucieknę z domu i nie pozwolę, aby on kiedykolwiek mnie znalazł. Prędzej podetnę sobie żyły, niż zrezygnuję z tańca.
-Masz zamiar milczeć całą drogę? - Zapytał Leon przyglądając mi się. A co mam powiedzieć? "Mike, ku*wa odwal się od mojego życia i w końcu znajdź sobie laskę na stałe, a nie ru***sz przypadkowe dzi*ki z ulicy!". Oooo... Wtedy dopiero bym dostała opiernicz.
Nie odpowiedziałam mu tylko posłałam groźne spojrzenie. Chłopak już więcej o nic nie pytał tylko patrzył na widoki za oknem samochodu. Robiłam to samo. Nagle ktoś zatrzymał moją uwagę.
-Zatrzymaj się. - Krzyknęłam, a brunet natychmiast zahamował. Wybiegłam szybko z auta i podeszłam do pani Sabriny - naszej starszej, schorowanej sąsiadki z naprzeciwka. - Pomóc może pani? - Zapytałam uśmiechając się delikatnie do kobiety. Siwowłosa zachichotała.
-Jak możesz... Doprowadź mnie proszę do domu. - Wyszeptała słabo kobieta,a ja posłałam jej zachęcający uśmiech. Po chwili obok nas pojawili się Leon i Mike.
-Sister wszystko ok? - Zapytał Mike'y spoglądając raz na panią Jordi, raz na mnie.
-Tak. Podwieziemy tylko panią Sabrinę do domu, dobrze? - Zapytałam upewniając się, ze mój brat się zgodzi. Brunet jedynie pokiwał głową i zaprowadził kobietę do auta.
-Nie rób mi więcej takich numerów. - Szepnął zamykając za mną drzwi. Przez resztę drogi nikt się nie odzywał do nikogo. Te cisza była wprost nie do zniesienia.

Po odprowadzeniu kobiety do jej domu udałam się z powrotem do swojego pokoju. Jednak po chwili w drzwiach pojawili się Leon i Mike. Jeden z nich usiadł obok mnie, a drugi kucnął na przeciwko.
-Selena. - Westchnął kładąc mi rękę na kolanie, nadal klęcząc obok mojego łóżka.
-Tak, wiem! Nie powinnam tańczyć! Bo to dla pedałów itd... - Warknęłam unosząc ręce do góry.
-Nie tylko o to chodzi siostro... - Wyszeptał patrząc mi w oczy. Zdziwiłam się. - Nie podoba mi się ten cały Justin. Jeśli z nim zerwiesz to pozwolę ci tańczyć. - Spojrzał na mnie wyczekująco.
-Czy to jest szantaż?! - Wstałam z łóżka zdenerwowana. Mam wybierać między pasją, a miłością?! Tak się nie da do cholery! Kocham Justina, ale też kocham hip-hop!
-Nie. Masz wybrać do jutra. - Warknął wychodząc i trzaskając drzwiami. Padłam na łóżko łkając. Nawet nie zwróciłam uwagi, że Leon nadal siedzi w moim pokoju i mi się przygląda.
-Ej... Nie płacz. - Szepnął gładząc mnie po włosach. Nie miałam na nic siły. Zasnęłam w jego ramionach wyczerpana dzisiejszym dniem.

Gdy się obudziłam Leona nie było już obok mnie. Przetarłam zmęczone oczy i ruszyłam w stronę łazienki. Po umyciu się, przebraniu i umalowaniu udałam się do salonu, w którym czekał już na mnie zdenerwowany Mike. Westchnęłam siadając na przeciwko mojego brata.
-Zdecydowałaś? - Zapytał spoglądając na mnie od niechcenia. Westchnęłam.
-Tak. Nie będę wybierać. - Stwierdziłam czekając na reakcję chłopaka.
-Co chcesz przez to powiedzieć? - Warknął zaciskając pięści w mocnym uścisku.
-Albo ty się zmienisz: zaakceptujesz moją pasję i mojego chłopaka, albo ucieknę z domu. - Westchnęłam patrząc na niego ze łzami w oczach. Posłał mi zdziwione spojrzenie.
-Wiesz... Chyba wybiorę trzecią opcję. - Wysyczał podchodząc do mnie. - Wywiozę cię z tond i już nigdy nie zobaczysz tego dupka i już nigdy nie zatańczysz! - Krzyknął uderzając mnie czymś ciężkim w tył głowy. Potem już nie pamiętam nic...

Obudziłam się w białym pomieszczeniu. Po chwili zorientowałam się, że to szpital. Tylko co ja tu robię? Jedyne co pamiętam to to, że Mike mnie uderzył czymś w głowę.
-Kochanie.. Jak się czujesz? - Usłyszałam głos Justina. Co on tu robi?
-Jus? Ale co się stało? - Zająkałam się spoglądając nerwowo na całe pomieszczenie.
-Spokojnie Selly.. Mike cię uderzył w tył głowy. Jednak chwilę po tym do mieszkania wpadła policja i zabrała go do więzienia. - Wyszeptał chłopak uśmiechając się delikatnie.
-Ale jak to? Kto ich powiadomił? - Zapytałam zdziwiona wyjaśnieniami blondyna.
-Świętej Pamięci Pani Sabrina... - Powiedział łapiąc mnie za rękę. Zatrzęsłam się.
-Ona.. Ona nie żyje?! - Wydukałam czując jak do moich oczu nalatują łzy.
-Zmarła tuż po tym jak zadzwoniła po policję. - Wyszeptał tuląc mnie do siebie. Płakałam w jego bluzę. Byłam załamana. - Kazała ci to przekazać. - Wziął i podał mi malutki kuferek. Westchnęłam otwierając go. Zobaczyłam czarną kopertę. Otworzyłam ją.

Kochana Selenko!
Piszę do ciebie ten list, bo czuję, że to już koniec moich dni. Wybacz mi proszę, że pisze Ci to w liście, ale muszę Ci o czymś powiedzieć. Od początku gdy się tu przeprowadziliście wiedziałam, że to Ty jesteś tą, którą miałam chronić przed upadkiem. Ktoś zapowiedział mi, że przyjedzie do naszego miasta dziewczyna, którą będę musiała chronić i wspierać w trudnych chwilach. To okazałaś się być Ty, Seleno. Dziękuję, że się pojawiłaś i sprawiłaś, że wypełniłam swoją misję.
Twój Anioł Stróż - Sabrina

Na moich ustach pojawił się mały uśmiech, a w oczach łzy.
-Kochanie co się stało? - Zapytał zdziwiony moim zachowaniem Justin.
-To ten anioł mnie uratował. - Wyszeptałam patrząc w nieba i poruszając ustami wyszeptałam ciche "Dziękuję" do kobiety, która czuwała nade mną.

***
Hej bąbelki tu wasza Natalunka! Nie rozdział, ale za to os, który był wysłany do Klaudii. Zapraszam wszystkich na drugiego bloga: http://mamy-dziecko-nie-opuszczaj-mnie.blogspot.com/. Zajrzyjcie koniecznie! Ja się żegnam. Do usłyszenia ;**
Natalunka x.x

wtorek, 31 maja 2016

Chapter Eight "What worse? Depression or addiction sex?"

Dziś znowu sztucznie zmniejszam wielkość źrenic,
bo nie chce patrzeć na świat, którego nie zdołam zmienić.
~Małpa

Justin'POV
Siedziałem na kanapie i przez pewien czas nie umiałem nic z siebie wykrztusić...
-Powiesz wreszcie? - Zniecierpliwiony głos brunetki dotarł do moich bębenków usznych. Spojrzałem w jej czekoladowe oczy. Widziałem w nich ból, rozpacz, żal, złość, nienawiść... Wszystko co było skierowane w moją stronę. Jestem dupkiem... Ale muszę jej o tym wszystkim opowiedzieć. Jednak boję się, że jak będzie znała prawdę znienawidzi mnie jeszcze bardziej. Westchnęłam zamykając oczy. Przygryzłem nerwowo wargę.
-Selena... Zanim cię poznałem chodziłem z Hailey - tą dziewczyną, która mnie pocałowała... Tylko... My byliśmy w wolnym związku. - Westchnęłam patrząc na kobietę.
-Co chcesz przez to powiedzieć? - Zapytała delikatnie zdenerwowana.
-Seks bez zobowiązań. - Przygryzłem wargę spuszczając wzrok. - Nie zależało mi na niej, a jej na mnie. Z początku... Potem Hailey się we mnie zakochała i powiedziała, że nie chce tylko seksu. Chciała się ze mną związać. Jednak ja tego nie chciałem.
-Powiedz, że żartujesz proszę... - Po jej policzkach poleciały łzy. Starłem je starając się ją uspokoić. Jednak na próżno. - Nie wierzę w to wszystko...
-Później Hailey nie chciała się już ze mną kochać, bo powiedziała, że tylko na tym mi zależy. Ja byłem uzależniony od tego... Nie umiałem się opanować i... Pewnej nocy przyszedłem do niej do domu... - Przerwałem przełykając głośno ślinę. - Zgwałciłem ją.
-Wyjdź z mojego domu. - Powiedziała nawet na mnie nie patrząc. Bolało mnie to. Ale wiedziałem, że w 100% sobie na to zasłużyłem. Byłem gwałcicielem oraz seksomaniakiem.
-Sell proszę... - Ukląkłem przed nią. Nie zasługiwałem na wybaczenie jednak nie umiem żyć bez niej. Kocham Selene z całego serca. Ale przez własną głupotę ją straciłem...
-Jesteś podłym dupkiem. Nienawidzę cię! - Krzyknęła uderzając mnie w twarz. Zasłużyłem. Naprawdę zasłużyłem. - Wyjdź. Nie chcę cię więcej widzieć.
-Przepraszam. - Wyszeptałem wstając z kolan, po czym wychodząc z domu mojej ukochanej. Straciłem Selly. Już na zawsze i bezpowrotnie...

Natalia'POV
Wstałam trochę po siódmej. Wzięłam ciuchy i poszłam się przebrać do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic. Pomalowałam się, po czym zeszłam na dół w celu przygotowania sobie śniadania. Tam czekała mnie miło niespodzianka. Gofry z bitą śmietaną oraz świeżymi owocami. Mój braciszek wie co najlepsze. Och.. Mniam!
Nagle zauważyłam mają karteczkę na blacie kuchennym, a na niej napisane:

Skarbie, ja już musiałem wyjść do szkoły,
ale zostawiłem ci twoje ulubione goferki.
Smacznego Natalko! Widzimy się po południu.
Kocham cię. ~ Abraham

-Ojej... Taki on kochany! - Zachichotałam siadając przy stoliku. Włączyłam laptopa, ponieważ miałam jeszcze trochę czasu, zanim miałam iść do szkoły. Zaczęłam wcinać jedzenie przeglądając facebooka. Nagle zobaczyłam, że zostałam oznaczona w poście Miley. Nie spodobało mi się to. Weszłam na jej konto trochę zdenerwowana. Zjechałam w dół, po czym ujrzałam wcześniej wymieniony artykuł z dopiskiem Miley.

"No widzisz Natalko... Jest jeszcze szansa dla ciebie."

Zdziwiłam się jej słowami, po czym mój wzrok przeszedł na tytuł materiału.

"Państwo Mateo żyją?! Odnaleziono dwójkę ludzi podobnych do nich!"

Moje serce się zatrzymało i nie wiedziało już jak bić. Czy to możliwe? Szybko kliknęłam na link i zaczęłam czytać co tam napisano na temat moich rodziców.

"Wczoraj w pobliżu jednej z rzek Buenos Aires znaleziono dwójkę ludzi podobnych do biznesmenów państwa Carolin oraz Willa Mateo, którzy zginali w wypadku niecałe 10 lat temu. Czy to możliwe, że po tak długim czasie ta dwójka jednak się odnalazła? Przypominamy, że państwo Mateo osierocili dwoje swoich dzieci Natalię (l.15) oraz Abrahama (l.17), którzy wychowywali się z początku w rodzinie zastępczej. Jednak gdy tylko Abraham skończył 17 lat zabrał swoją siostrę i zamieszkał w domu, który został zbudowany przez ich wujka Gregora Mateo.
Jak donoszą źródła Carolin oraz Will znajdują się obecnie w szpitalu w ciężkim stanie. Nie jesteśmy pewni czy to na pewno państwo Mateo jednak jest nadzieja..."

Zamknęłam oczy. Jednak łzy i tak przedostały się na zewnątrz. Jak oni mogę?! Nie schwytali zabójcy moich rodziców, a teraz mówią, że jacyś obcy ludzie nimi są. Skurwiele.

Maximiliano'POV
Stałem przed moją szkołą czekając na Blonkera. Muszę z nim pogadać o Naty. Dlaczego on mi nie powiedział, że ona jest taka ostra?! Nagle zauważyłem chłopaka.
-Siema stary. - Podszedłem do niego podając dłoń. Uścisnął ją. Jednak wyglądał na mało zadowolonego. Coś musiał spieprzyć jak to on... Codzienność...
-Elo. Co jest? - Zapytał słabym głosem. Tak, na pewno coś spieprzył.
-Muszę z tobą pogadać na temat Natalki.. - Zacząłem, jednak on mi przerwał.
-Już ci nie będę pomagał z Nat. Nie mam do tego głowy. Na razie muszę ratować swój związek. Sorry. - Stwierdził i odszedł. Splunąłem na niego. Kurwa...
-Debil. - Warknąłem wchodząc do budy. Wkurzyłem się teraz przez Blonkera!
-Czekaj Ponte! - Usłyszałem głos Hazzy. Odwróciłem się i zobaczyłem go.
-Elo mordo. Co jest? - Zapytałem witając się z brunetem. Zaśmiał się. Zmarszczyłem brwi.
-Kojarzysz Michaela nie? - Spojrzał na mnie wyczekująco. Przewróciłem oczami.
-No... Ale wiesz, że nie przepadam za nim za bardzo. - Przygryzłem wargę.
-Tsa wiem. Ale słuchaj... Mam taką propozycję. Ty walczysz o tą całą siostrę Mateo tak?
-No tak. Ale z tego co kojarzę to Piekurs też do niej zarywa...
-Ale tym się nie przejmuj. Pomogę ci ją zdobyć pod jednym warunkiem.
-Jakim? - Zainteresował mnie swoją wypowiedzią. Raz się żyje!
-Ty pomożesz mi zdobyć Wiliams, a ja odciągnę Michaela od Natalki okey?
-A co jeśli on nie będzie chciał odwalić się od Mateo? Co zrobisz?
-Tym już se główki nie zaprzątaj. Perrie - koleżanka Nat i Sell jest w nim zabujana, więc trochę pomieszam i on się w niej zabuja. Będzie pięknie!
-No ok. Można spróbować. - Zaśmiałem się, a razem ze mną mój towarzysz.

Jennifer'POV
Denerwowałam się coraz bardziej. Jeszcze dwie minuty i rozpoczynają się egzaminy, a Natalii nadal nie ma. A co jeśli nie przyjdzie?! Zostanie jeszcze rok?! Ona tego nie wytrzyma... Już teraz zaczynają się objawy depresji, więc ona nie może się teraz zbytnio denerwować... Spokojnie. Na pewno zdąży... Musi! Musi...
-Jestem! - Usłyszałam głos Natalki. Odetchnęłam z ulgą, po czym ją przytuliłam.
-Tak się bałam... No już już. Idziemy! - Zaganiałam ją do grupy.
-Dobrze. Ale później muszę ci coś powiedzieć. - Przygryzła wargę. Zmarszczyłam brwi.
-Ok... Ale jest wszystko w porządku? - Zapytałam trochę bojąc się o dziewczynę.
-Tak jak zawsze. - Stwierdziła oddalając się ode mnie. Czyli nie jest dobrze...
-Jen? Co się dzieje z Naty? - Zapytała mnie jej wychowawczyni podchodząc do mnie.
-Chodźmy do mnie do gabinetu. Porozmawiamy na ten temat. - Uśmiechnęłam się.
-No więc? - Zapytała gdy już byliśmy na miejscu. Usiadłam na swoim krześle, a kobieta na ulubionej pufie hiszpanki, czyli na przeciwko mnie i mojego biurka.
-Podejrzewam, że Natalia popadła w depresję. - Powiedziałam bez ogródek.
-Tutaj akurat muszę się z tobą zgodzić. Natalka nie dość, że jest sama tylko z bratem to jeszcze wyszły podejrzenia, że jej rodzice żyją...
-Słucham? - Przerwałam matematyczce dziwiąc się jej słowami.
-Nie widziałaś artykułu? - Zapytała, a ja zaprzeczyłam głową. - Pokaże ci. - Podeszłą do mojego laptopa i wpisała jakiś link. Po przeczytaniu zamarłam.
-Jeśli ona to przeczytała to jestem pewno, że już nie wyjdzie z tego tak łatwo jak przepuszczałam! - Krzyknęłam łapiąc się za głowę. To prawdziwy koszmar...

***
Hej moje bąbelki. Dzisiejszy rozdział dedykuje Lusi, która pierwsza zostawiła komentarz na nowym blogu <33. Kto jeszcze nie widział to zapraszam: Only time will tell... ~ Jelena. Na moim głównym blogu rozdział powinien pojawić się dopiero przyjeździe, jednak nie obiecuje. Gdy wrócę z wycieczki do Wrocławia dodam również to co obiecywałam Lusi oraz rozdział na nowego bloga. Będzie to w piątek lub sobotę. Kocham ;**
PS. Zmieniłam sobie nazwę na Goggle+. Od dzisiaj jestem Natalunka!
Natalunka x.x

piątek, 27 maja 2016

Chapter Seven "Dad, I miss thee..."

Bo potrzebuję CIEBIE, jak żadnej innej rzeczy.
Skłamałbym mówiąc, że chce się z ciebie wyleczyć!
~Edzio

Natalia'POV
Weszłam do domu trzaskając drzwiami. Zdenerwowałam się po wpadnięciu na tego chłopaka. Pieprzony podrywacz. Ja już znam takich. Zamiast pójść na zakupy z dziewczynami wolałam wrócić do domu i pobyć trochę sama. Potrzebuję wytchnienia. Uświadomiłam sobie coś. Brakuje mi rodziców. Tak cholernie pragnę, aby tata podszedł do mnie i powiedział "Malutka nie płacz. Jestem tu. Zawsze będę.", a mama mnie przytuliła. Tak po prostu.Bez zbędnego gadania typu "Będzie dobrze". Nie znosiłam tego w trudnych sytuacjach! A tata po prostu jednym słowem umiał mnie pocieszyć. Dla niego byłam Malutką. Nigdy to się nie zmieni. Potrzebuję ich. Potrzebuję. Jednak jest już za późno.. Straciłam ich bezpowrotnie. To jest takie strasznie... Potrzebuję ich!
Usiadłam na swoim łóżku ciężko oddychając. Rozejrzałam się po całym pokoju. Tata wymyślił go, zanim zmarł. Tak miał być zrobiony. Miał projekt w swoim biurku. Obiecałam sobie, że naprawdę będzie on tak wyglądać. Ja słowa dotrzymałam, a tata niekoniecznie...
-Natalko... Możemy porozmawiać? - Usłyszałam delikatny głos mojego brata. Spojrzałam na drzwi od pokoju, w których stał mój towarzysz. Uśmiechnęłam się i wskazałam miejsce koło siebie. Usiadł, po czym spojrzał na mnie swoim pustym i smutnym wzrokiem.
-O czym? - Zapytałam bawiąc się palcami swojej ręki. Chłopak po chwili ujął moją dłoń.
-Wiesz, że nigdy nie chciałem cię skrzywdzić prawda? - Zapytał, a ja pokiwałam delikatnie głową na tak. - To.. To, że czasami nie potrafię opanować emocji nie oznacza, że cię nie kocham. Wprost przeciwnie potrzebuję cię siostrzyczko. Ile bym dał, żeby cofnąć czas...
- Nie chciej cofnąć czasu tylko dlatego, że coś zawaliłeś. Co miało się zepsuć i tak się zepsuje. Ty nie masz na to żadnego wpływy. - Stwierdziłam kładąc mu rękę na ramieniu.
-Może i masz rację... - Westchnął spoglądając za okno. - Kocham cię wiesz? - Zapytał.
-Ja ciebie też. I przepraszam. - Wyszeptałam tuląc się do jego torsu. Z moich oczu poleciało kilka łez, jednak szybko je starłam. Nie mogłam pokazać hiszpanowi, że tęsknie za rodzicami. Było by to za bardzo w nie w moim stylu. Wole tłamsić ból w sobie.
-Ja idę skarbie. Jest już późno. A ty masz jutro sprawdziany gimnazjalne, prawda? - Spytał na co pokiwałam głową. Trochę się stresowałam, ale wiedziałam, że tak czy inaczej napisze to dobrze i nie muszę się niczym martwić! - No więc idź spać. Jutro ważny dzień!
Zaśmiałam się, gdy chłopak pocałował mnie w głowę, po czym wyszedł z pokoju. W końcu poczułam się kochana. Jednak... Tęsknie za tobą tato! Proszę wróć do mnie!

Abraham'POV
Wyczułem coś dziwnego w zachowaniu mojej siostry. Zawsze gdy nabroiłem mówiła mi "Wybaczam. Ale nie zapominam." A dzisiaj? Po prostu użyła jednego ze swoich mądrych słów... I koniec?! Nie rozumiem jej zachowania. Coś musi być nie tak, ale nie chciałem jej męczyć, bo już jutro zaczynają się testy gimnazjalne. Pierwszy dzień angielski, drugi matematyka, a trzeci hiszpański. Czwarty dzień to sprawdzian ogólny z wiedzy gimnazjalnej, a w piątek ma wolne, ponieważ nauczyciele chcą odetchnąć po tym*. Zresztą tak samo jak i uczniowie. W końcu to aż cztery dni stresu!
-Kuźwa... - Jęknąłem siadając w swojej sypialni. Dlaczego moje życie jest takie skomplikowane? Moi przyjaciele się totalnie pokłócili, a moja siostra coś przede mną ukrywa. Nie podoba mi się to... A do tego ten idiotyczny pomysł Justina. Czy on ma w ogóle sens?! Śmie w to szczerze wątpić! Dobra spokojnie Ab... Nie denerwuj się.
-Dzień dobry. - Usłyszałem twardy głos pani Jennifer. Zdziwiłem się po co psycholog Natki odwiedza mnie tak późnym południem. -Możemy porozmawiać? - Zapytała.
-Dzień dobry. Oczywiście. Może przejdziemy do kuchni? - Uśmiechnąłem się do kobiety wskazując na drzwi. Zeszliśmy po schodach mijając salon i poszliśmy do kuchni. Usiedliśmy na krzesełkach, po czym spojrzeliśmy na siebie. Widziałem zdenerwowanie w oczach brunetki. Pyłem pewny, że nie wróży to nic dobrego.
-O co chodzi? - Spytałem jakby do końca niepewny swoich słów. Przygryzłem wargę.
-Widzę, że ostatnio z Natalią dzieje się coś złego... Nie podoba mi się również twoje zachowanie wobec jej. - Stwierdziła surowo. Zdziwiłem się. - Wiem o tym, że ją uderzyłeś...
-Nie chciałem tego zrobić. - Przerwałem jej. - Kocham moją siostrę... To po prostu był przypływ emocji. Zdenerwowałem się, bo odzywała się do mnie niestosownie.
-Nie obwiniam się Abraham. Chodzi mi tylko o szczęście dla twojej siostry. Jednak mam złe przeczucia co do jej stanu psychicznego... - Zmartwiła się patrząc na mnie.
-Co ma pani na myśli? - Zapytałem bojąc się o moją małą siostrzyczkę.
-Abraham... Ona ma depresje... - Powiedziała kobieta, a ja zamarłem. To nie możliwe...

Selena'POV
Siedziałam w swoim pokoju załamana. Nie dość, że zerwałam z Justinem o tak naprawdę banalną i bez użyteczną sprawę to teraz jeszcze okazało się, że on mnie zdradza...
-Córeńko! Chodź tu szybciutko! - Usłyszałam głos mojej mamy. Westchnęłam i wyszłam ze swojego pokoju, po czym skierowałam się do salonu. To co zobaczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. W salonie na naszej kanapie siedział Justin. Nie dowierzałam.
-Co ty tu robisz? - Krzyknęłam nie umiejąc opanować swoich emocji. Nienawidziłam go całym swoim sercem. Był dupkiem i idiotą. Nie chciałam go znać. Świnia!
-Selly... Proszę porozmawiajmy! - Jęknął łapiąc moją zimną dłoń. Wzdrygnął się.
-To ja was zostawię samych.. - Uśmiechnęła się moja mama, po czym poszła w stronę swojego pokoju. Spojrzałam z odrazą na chłopaka. Wydawał mi się taki... Obcy.
-Czego chcesz ode mnie?! Już wystarczająco mnie skrzywdziłeś, nie sądzisz? Poświęciłam ci się. Całkowicie się oddałam. A ty? Zdradziłeś mnie z jakąś dziwką! Jednak wiesz czego najbardziej żałuje? Że wplątałam się w związek z tobą i zerwałam z Harrym...
-Nie mów tak... - Odwrócił wzrok. Zaśmiałam się i złapałam jego podbródek, aby chłopak znów na mnie spojrzał. W jego oczach dostrzegłam łzy. Wybacz, ale mnie już to nie rusza!
-Kochałam cię. Cholernie cię kochałam. - Wyszlochałam patrząc w jego czekoladowe tęczówki. Nie daj się Wiliams... - Oddałam ci to co najcenniejsze dla wszystkich kobiet. Moje dziewictwo. I co? Dobrze się bawiłeś? - Krzyknęłam, a po moim policzkach płynęły łzy.
-Ja cię nigdy nie zdradziłem, Selly. Musisz mi uwierzyć. - Zajęczał ściskając moją dłoń. Sama nie wiedziałam już w co wierzyć. Z jednej strony byłam straszliwie w nim zakochana, ale z drugiej... Nigdy nie tolerowałam zdrady. Nigdy!
-Widziałam to Blonker. Ona cię pocałowała! - Stwierdziłam broniąc się.
-Ale... No dobra. Powiem ci całą prawdę... - Westchnął siadając na kanapie. Usiadłam obok niego. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ta rozmowa zniszczy wszystko...

Harry'POV
Siedziałam grając na gitarze. Pierwsze rytmy piosenki Gnasha same mi przyszły na myśl. Pamiętam jak śpiewałem to z Sell... Słowa same popłynęły mi z ust.

I miss you when I can't sleep \ Tęsknię za tobą gdy nie mogę spać.
Or right after coffee \ I po wypiciu kawy.
Or right when I can't eat \ I gdy nie mogę jeść.
I miss you in my front seat \ Tęsknię za tobą na przednim siedzeniu.
Still got sand in my sweaters \ Wciąż mam piasek w moich swetrach.
From nights we don't remember \ Z nocy której nie pamiętamy.
Do you miss me like I miss you? \ Czy tęsknisz za mną jak ja za tobą?

Nie wytrzymałem. Po moich policzkach sączyły się łzy. Czułem, że jej potrzebuję. Chcę mieć swoją księżniczkę przy sobie. Potrzebuję jej i ją zdobędę...

***
*Te dni zostały wymyślone przeze mnie. Pewnie tak nie jest naprawdę...
I jak by ktoś nie wiedział i nie skojarzył faktów w opowiadaniu jest kwiecień!
Emm... No heej! Jak wam się to cuś podoba? I tu również przepraszam za moją nieobecność. Wybaczcie mi naprawdę <33. Kolejny już niedługo obiecuje!

poniedziałek, 9 maja 2016

Chapter Six "Men are pigs. Lie, betray, manipulate us."

Licz na siebie, nie licz na czyjąś intencję,
Twoje życie to Twój syf, nikt go nie ogarnie lepiej!
~Paluch

Natalia'POV
Siedziałam w swoim pokoju ciężko oddychając. Nie wytrzymałam i wyszłam na balkon. Z kieszeni spodni wyciągnęłam paczkę papierosów miętowych, które często paliłam. Stwierdziłam, że nie będę siedzieć w domu, więc szybko zeszłam na dół nie zważając na to, że mój wścibski brat może mnie zobaczyć z papierosem w ręku. Szczerze? Mało mnie to obchodziło. Wolałam jednak, by nigdy się nie dowiedział, ze palę lub piję. Według niego, jeśli mam TYLKO piętnaście lat nie mogę nic i nikt nie może mnie pokochać oprócz niego. Odgania ode mnie każdego chłopaka, a ja? W sumie.. Nie robi mi to naprawdę żadnej różnicy. Nie potrzebuję miłości. Nagle usłyszałam mój telefon.
-Halo? - Zapytałam nawet nie patrząc kto do mnie dzwoni. Usłyszałam śmiech.
-Hej skarbuś. - Poznałam głos Perrie - mojej dobrej koleżanki. - Co tam?
-Cześć Pezz. A do dupy jak zawsze. A co u ciebie ślicznotko? - Zachichotałam.
-Oj dzidzia powiem ci, że tak jak zawsze... - Jej ponury głos był cholernie smutny.
-Czyli po staremu. Ej, a co ty na to, żebyśmy wyszły gdzieś razem?
-Ok, ale bierzemy Wiliams hmm? - Zaproponowała moja kumpela.
-No jasne. Za pół godziny w CaffePlotce* tak?
-Jak zawsze. Ciao bella. - Pożegnała się po czym rozłączyła.
Zaśmiałam się i dopaliłam resztkę fajki, po czym ruszyłam w stronę knajpki.

Perrie'POV
Po rozmowie z malutką ruszyłam w stronę mojej szafy. Wybrałam zestaw, po czym ruszyłam w stronę łazienki z zamiarem przebrania się w wybrane ciuchy. Po tym gdy już to zrobiłam wyszłam z domu zabierając moją ulubioną torebkę. Po niecałych 15 minutach byłam pod wskazanym miejscem. Zobaczyłam Naty ubraną w letni zestaw. Uśmiechnęłam się na niej widok, a już po chwili byłam w jej ramionach.
-Hej księżniczko! - Pisnęłam ściskając ją z całych sił. Tęskniłam za tym bąblem.
-Hej Pezzi! - Krzyknęła również ciesząc się na mój widok. - Ale możesz mnie już puścić, bo zaraz mnie udusisz! - Zaśmiała się lokowata. Zachichotałam puszczając ją.
-Co u ciebie kruszynko? - Zapytałam siadając przy stoliku, dziewczyna zrobiła to samo.
-Aaa... - Zaczęła jednak spostrzegła ślicznie ubraną Selene. Jednak była ona smutna.
-Hej dziewczyny... - Wyszeptała przytulając Naty, a po chwili również mnie.
-Selly. Co jest mała? - Zapytałam patrząc w jej czekoladowe tęczówki.
-Zerwałam z Blonkerem, a do tego... Boże! - Jęknęła chowając twarz w dłonie.
-Po kolei. - Poprosiłam kładąc jej rękę na kolanie. Po chwili zaczęła mówić.

Selena'POV
Na samą myśl co się wydarzyło jeszcze kilka minut temu miałam ciarki na całym ciele. Po kilku głębokich oddechach zaczęłam opowiadać sytuacje z przed 20 minut.

*Flashback*
Szłam zdenerwowana przez park do swojego domu. Nagle ktoś chwycił mnie za rękę. Odwróciłam się spoglądając na osobę, która to zrobiła. Zmarszczyłam brwi gdy ujrzałam Justina. Nie miałam ochoty w tej chwili na niego patrzeć. Nie chciałam już nigdy...
-Selena proszę porozmawiajmy. - Błagał stojąc przede mną ze łzami w oczach.
-Nie. Nie chcę cię znać! - Krzyknęłam próbując się wyrwać. Jednak on nie ustąpił.
-Kochanie.. Ja naprawdę przepraszam. Nie chciałem żeby to tak wyszło. - Wyszeptał.
-I widzisz?! Zawsze wszystko spieprzysz! - Warknęłam wyrywając dłoń z jego uścisku.
-Selly. Przysięgam już nie będę swatał Nat z Maxim, ale mi wybacz! - Klęknął przede mną na kolanach. Zaśmiałam się przez łzy. Nie umiałam mu wybaczyć...
-Nie.. Zostaw mnie w spokoju, proszę... - Po moich policzkach zaczęły lecieć łzy.
-Seleno... Kochanie... Skarbie błagam cię. Ja nie umiem bez ciebie żyć. Jesteś moją miłością. Całym moim światem. Nie chce być z nikim innym. Wybacz... - Spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi brązowymi oczami. Ja jednak nie mogłam mu wybaczyć.
-Jusssi! - Usłyszałam krzyki jakiejś dziewczyny. Odwróciłam się w jej stronę. Była ubrana mega wyzywająco. Moje oczy się powiększyły. Kim ona do cholery jest?!
-Hailey?! Co ty tu... - Chłopakowi nie było dane dokończyć, bo blondynka wbiła się w jego usta. Na moich oczach! Nie dowierzałam... On mnie zdradzał.
-Skarbie tak się stęskniłam! - Pisnęła uśmiechając się w niego stronę.
-Nie wierzę... Właśnie widzę jak mnie kochasz! - Krzyknęłam mając łzy w oczach.
-S... - Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu z kieszeni Blonkera. Bez namysłu wsadziłam tam swoją rękę i wyciągnęłam mojego iphona. Odebrałam.
-Halo Nat? - Zapytałam patrząc z pogardzą na parę stojącą na przeciwko mnie.
-Przyjdziesz do CaffePletce? Spotykamy się tam z Pezz. - Zaśmiała się.
-Ok. Za niedługo będę. - Wyszeptałam po czym się rozłączyłam. Spojrzałam na chłopaka.
-Kocha... - Zaczął, ale mu jednak przerwałam uderzając go w policzek.
-Nie! To już koniec. Nigdy więcej. Zapomnij o mnie... - Powiedziałam, po czym odeszłam.
*End Flashback*

Po skończeniu opowiadania ukryłam twarz w dłonie. Mój kochany Justin mnie zdradzał. A miało być kurwa tak pięknie. Wyobrażałam sobie naszą przyszłość idealnie. Ale przez jego zdradę wszystko poszło się jebać. A w szczególności nasz popieprzony związek!
-Nie wierzę jak on mógł coś takiego ci zrobić! - Zbulwersowała się Pezzy.
-Dupek. - Warknęła Natalia popijając zamówiony koktajl truskawkowy.
-Masz pij. - Stwierdziła Perry podając mi mój koktajl o smaku czarnej porzeczki.
-Nigdy nie myślałam, że Justin mnie zdradzi. Myślałam, że mnie kocha. - Wyszeptałam patrząc jak blondynka popija swój koktajl o smaku kiwi. Wytarłam łzę z mojego policzka.
-Faceci to świnie. Kłamią, zdradzają, manipulują nami... Każda z nas jest nieszczęśliwie zakochana. Nie przejmuj się Si**. - Poklepała mnie po ramieniu przyjaciółka.
-Ja nie. - Zaśmiała się Nat. Zdziwiłyśmy się. - Ja nie jestem zakochana w nikim.
-Oprócz w nas! - Pisnęła Pezz próbując rozluźnić atmosferę. Udało się jej. Wszystkie wypuchłyśmy radosnym śmiechem nie umiejąc się opanować. Kocham je!
-Dziękuję dziewczyny. - Uśmiechnęłam się łapiąc dłonie obu moich przyjaciółek.

Maximiliano'POV
Siedziałem przyglądając się dziewczyną siedzącym w CaffePlotce. Natalia śmiała się tak naturalnie... Jednak nie mogę dać się zmanipulować i normalnie zakochać. Nie mogę zapomnieć o planie. Abraham i Justin chcą aby Naty miała chłopaka. I będzie miała. Mnie. Zmanipuluję ją do tego stopnia, że sama wskoczy mi do łóżka. Zaśmiałem się.
-Co co dziewczyny? Idziemy na zakupy? - Zaśmiała się całkiem ładna blondi.
Sell i Nat tylko pokiwały głowami i wstały ze swoich miejsc. Zrobiłem to samo. Akurat gdy wychodziły ja również szedłem. Tylko, że z przeciwnej strony. Zrobiłem to oczywiście specjalnie, by wpaść na nią i ją zaczarować. Chciałem ją w końcu spotkać i trochę poznać.
-Ojejku przepraszam! Nic ci nie jest?! - Powiedziałem próbując zrobić coś gdy dziewczyna klapnęła na ziemię po zderzeniu się. - Pomóc ci?! - Zapytałem wyciągając w jej stronę rękę.
-Zostaw! - Warknęła sama się podnosząc i otrzepując z kurzu. Zdziwiłem się nieco.
-Ja nie chciałem... - Zająkałem się. Jestem świetnym aktorem!
-Mam to w dupie! Odsuń się idioto! - Krzyknęła na tyle głośno, że kilka osób spojrzało w naszą stronę. Stałem jak zdrętwiały analizując jej zdenerwowaną twarz.
-Wybacz... Może w ramach przeprosin dasz się zaprosić na kawę? - Zapytałem.
-Pieprz się. - Westchnęła po czym odeszła. Zdziwiony patrzyłem na trzy oddalające się postacie. Nie myślałem, że jest taka trudna. To nawet lepiej. Lubię wyzwania.

***
*CaffePlotka - nazwa książki, którą niedawno zakupiłam. Skusiło mnie pierwsze zdanie tej historii. "Nie przespałam się z nim, ale mało brakowało." Jestem w trakcie czytania.
**Si - nowe przezwisko Seleny wymyślone przez Perry na potrzeby opowiadania.
Hej jak widzicie mamy nową bohaterkę, którą już znajdziecie w zakładce. Jakby ktoś nie wiedział to flahback oznacza wspomnienie. A jeśli chodzi o 'POV to oznacza to skrótowiec punktu widzenia. Mam nadzieję, że to wszystko wyjaśnia. Nie wiem kiedy następny, ale postaram się go napisać jak najszybciej. Kocham was bąbelki! Papatki!
Nuśka x.x