Bohaterowie:
Selena Gomez (lat 18)
Justin Bieber (lat 18)
Natalia Perdido (lat 18)
Maxi Ponte (lat 18)
Mike Gomez (lat 22)
Leon Verdas (lat 22)
Sabrina Jordi (lat 71)
*Cały z perspektywy Seleny*
Czarne kurtyny oderwały się od siebie powodując podwyższenie mojego ciśnienia. Właśnie dziś miał odbyć się spektakl oznaczający zakończenie wakacji. Ja tylko na to czekałam. Miałam już dość siedzenia w domu lub wychodzenia z przyjaciółmi mojego brata. Wiem, że chłopak się o mnie troszczył i nie chciał abym przesiedziała całe wakacje nad książkami ucząc się na kolejny rok w moim liceum. Jednak tak naprawdę nie uczyłam się tym razem wcale. Tym razem trenowałam w swojej piwniczce. W tym roku zamierzam dostać się na studia taneczne. Od zawsze o tym marzyłam. Starałam się robić wszystko, aby być najlepszą. Jednak Mike mi to uniemożliwiał. Mój brat stwierdził, że taniec hip hopowy jest albo dla gei albo dla ludzi, którzy nic w życiu nie umieją osiągnąć. Czyli dla niego nadawał by się idealnie... Zmuszał mnie do przebywania z nim, Leonem i jeszcze innymi typami. Czemu wspominałam o Leonie? Bo mam dość tego pacana! Cały czas się do mnie przystawia. Mówi, że się we mnie zakochał... Ja jednak mu nie wierzę.
Spojrzałam na wszystkie osoby na widowni. Zauważyłam Naty, Maxiego i Jusa. Serce waliło mi jak oszalałe. Moja przyjaciółka Natalia posłała mi pocieszające spojrzenie. Jej chłopak Maxi objął ją i puścił do mnie oczko, czym dodał mi otuchy. A mój chłopak Justin pokazał mój znak rozpoznawczy. Najpierw delikatnie walnął pieśnią 2 razy w klatkę piersiową, po czym pocałował tę pięść, a na końcu uniósł dwa palce do góry i spojrzał w sufit. Uśmiechnęłam się. Wykonałam tę samą czynność co mój ukochany i pokiwałam głową, aby dyrektor puścił muzykę, do której miałam tańczyć. Bałam się jednak, że nie sprostam trudnemu układowi, który sama ułożyłam. Sama podnoszę sobie poziomy trudności... Jestem profesjonalistką i wiem czego chce i co mogę osiągnąć.
Pierwsze sekundy piosenki sprawiły, że zaczęłam się przenosić do całkowicie innego świata, który może mnie wznieść ponad korony drzew. Dzięki tańcu odprężam się, uwalniam umysł od zbędnych myśli, które tak naprawdę nie są mi potrzebne i tylko zaśmiecają mój umysł.
Po skończeniu bardzo trudnego układu ukłoniłam się publiczności i spojrzałam na blondyna. Justin zrobił z rąk serce pokazując tym, że wyszło świetnie. Odetchnęłam z ulgą, gdy kurtyny z powrotem złączyły się w jedność. Podskoczyłam podekscytowana. Udało się.
-Kochanie byłaś świetna. - Jus posłał mi swój uroczy uśmiech. Nawet nie zauważyłam gdy przyszedł. Odetchnęłam z ulgą i wtuliłam się w jego umięśniony tors, wdychając zapach jego ulubionych perfum. Sprawiał, że odpływałam. Nagle ktoś mnie od niego odciągnął.
-Zostaw moją siostrę w spokoju Bieber. - Wysyczał Mike patrząc na chłopaka z pogardą. - A my kochaniutka musimy sobie porozmawiać. - Warknął tym razem w moją stronę.
-Puść. To boli. - Zajęczałam patrząc na niego ze łzami w oczach. Zmarszczył brwi.
-Co ja ci ku*wa mówiłem o tańcu?! - Krzyknął podając mnie w ręce Leona, który jak zawsze uśmiechał się, gdy jego przyjaciel stosował przemoc wobec kogokolwiek.
-Odpuść Mike. - Stwierdził mój chłopak broniąc mojego honoru i zbliżając się do bruneta.
-Jus spokojnie. Dam radę. - Wyszeptałam w jego stronę. Blondyn odsunął się od mojego brata. Stanął obok zniesmaczonych całą sytuacją Naty i Maxiego. Starłam łzę z policzka. - Możemy już iść do domu. - Warknęłam w stronę Mike. Ten posłusznie wykonał moje polecenie kierując się do wyjścia.
Przez całą drogę zastanawiałam się czy moje życie musi tak wyglądać. Zawsze, gdy Mike przyłapuje mnie na tańcu jest na mnie wściekły, a ja zawsze mu obiecuję, że to jest już naprawdę ostatni raz i odpuszcza mi. Nienawidzę siebie za to. Muszę mu w końcu postawić i powiedzieć, że kocham to co robię i on mi tego nie zabroni. Jak będzie trzeba to ucieknę z domu i nie pozwolę, aby on kiedykolwiek mnie znalazł. Prędzej podetnę sobie żyły, niż zrezygnuję z tańca.
-Masz zamiar milczeć całą drogę? - Zapytał Leon przyglądając mi się. A co mam powiedzieć? "Mike, ku*wa odwal się od mojego życia i w końcu znajdź sobie laskę na stałe, a nie ru***sz przypadkowe dzi*ki z ulicy!". Oooo... Wtedy dopiero bym dostała opiernicz.
Nie odpowiedziałam mu tylko posłałam groźne spojrzenie. Chłopak już więcej o nic nie pytał tylko patrzył na widoki za oknem samochodu. Robiłam to samo. Nagle ktoś zatrzymał moją uwagę.
-Zatrzymaj się. - Krzyknęłam, a brunet natychmiast zahamował. Wybiegłam szybko z auta i podeszłam do pani Sabriny - naszej starszej, schorowanej sąsiadki z naprzeciwka. - Pomóc może pani? - Zapytałam uśmiechając się delikatnie do kobiety. Siwowłosa zachichotała.
-Jak możesz... Doprowadź mnie proszę do domu. - Wyszeptała słabo kobieta,a ja posłałam jej zachęcający uśmiech. Po chwili obok nas pojawili się Leon i Mike.
-Sister wszystko ok? - Zapytał Mike'y spoglądając raz na panią Jordi, raz na mnie.
-Tak. Podwieziemy tylko panią Sabrinę do domu, dobrze? - Zapytałam upewniając się, ze mój brat się zgodzi. Brunet jedynie pokiwał głową i zaprowadził kobietę do auta.
-Nie rób mi więcej takich numerów. - Szepnął zamykając za mną drzwi. Przez resztę drogi nikt się nie odzywał do nikogo. Te cisza była wprost nie do zniesienia.
Po odprowadzeniu kobiety do jej domu udałam się z powrotem do swojego pokoju. Jednak po chwili w drzwiach pojawili się Leon i Mike. Jeden z nich usiadł obok mnie, a drugi kucnął na przeciwko.
-Selena. - Westchnął kładąc mi rękę na kolanie, nadal klęcząc obok mojego łóżka.
-Tak, wiem! Nie powinnam tańczyć! Bo to dla pedałów itd... - Warknęłam unosząc ręce do góry.
-Nie tylko o to chodzi siostro... - Wyszeptał patrząc mi w oczy. Zdziwiłam się. - Nie podoba mi się ten cały Justin. Jeśli z nim zerwiesz to pozwolę ci tańczyć. - Spojrzał na mnie wyczekująco.
-Czy to jest szantaż?! - Wstałam z łóżka zdenerwowana. Mam wybierać między pasją, a miłością?! Tak się nie da do cholery! Kocham Justina, ale też kocham hip-hop!
-Nie. Masz wybrać do jutra. - Warknął wychodząc i trzaskając drzwiami. Padłam na łóżko łkając. Nawet nie zwróciłam uwagi, że Leon nadal siedzi w moim pokoju i mi się przygląda.
-Ej... Nie płacz. - Szepnął gładząc mnie po włosach. Nie miałam na nic siły. Zasnęłam w jego ramionach wyczerpana dzisiejszym dniem.
Gdy się obudziłam Leona nie było już obok mnie. Przetarłam zmęczone oczy i ruszyłam w stronę łazienki. Po umyciu się, przebraniu i umalowaniu udałam się do salonu, w którym czekał już na mnie zdenerwowany Mike. Westchnęłam siadając na przeciwko mojego brata.
-Zdecydowałaś? - Zapytał spoglądając na mnie od niechcenia. Westchnęłam.
-Tak. Nie będę wybierać. - Stwierdziłam czekając na reakcję chłopaka.
-Co chcesz przez to powiedzieć? - Warknął zaciskając pięści w mocnym uścisku.
-Albo ty się zmienisz: zaakceptujesz moją pasję i mojego chłopaka, albo ucieknę z domu. - Westchnęłam patrząc na niego ze łzami w oczach. Posłał mi zdziwione spojrzenie.
-Wiesz... Chyba wybiorę trzecią opcję. - Wysyczał podchodząc do mnie. - Wywiozę cię z tond i już nigdy nie zobaczysz tego dupka i już nigdy nie zatańczysz! - Krzyknął uderzając mnie czymś ciężkim w tył głowy. Potem już nie pamiętam nic...
Obudziłam się w białym pomieszczeniu. Po chwili zorientowałam się, że to szpital. Tylko co ja tu robię? Jedyne co pamiętam to to, że Mike mnie uderzył czymś w głowę.
-Kochanie.. Jak się czujesz? - Usłyszałam głos Justina. Co on tu robi?
-Jus? Ale co się stało? - Zająkałam się spoglądając nerwowo na całe pomieszczenie.
-Spokojnie Selly.. Mike cię uderzył w tył głowy. Jednak chwilę po tym do mieszkania wpadła policja i zabrała go do więzienia. - Wyszeptał chłopak uśmiechając się delikatnie.
-Ale jak to? Kto ich powiadomił? - Zapytałam zdziwiona wyjaśnieniami blondyna.
-Świętej Pamięci Pani Sabrina... - Powiedział łapiąc mnie za rękę. Zatrzęsłam się.
-Ona.. Ona nie żyje?! - Wydukałam czując jak do moich oczu nalatują łzy.
-Zmarła tuż po tym jak zadzwoniła po policję. - Wyszeptał tuląc mnie do siebie. Płakałam w jego bluzę. Byłam załamana. - Kazała ci to przekazać. - Wziął i podał mi malutki kuferek. Westchnęłam otwierając go. Zobaczyłam czarną kopertę. Otworzyłam ją.
Kochana Selenko!
Piszę do ciebie ten list, bo czuję, że to już koniec moich dni. Wybacz mi proszę, że pisze Ci to w liście, ale muszę Ci o czymś powiedzieć. Od początku gdy się tu przeprowadziliście wiedziałam, że to Ty jesteś tą, którą miałam chronić przed upadkiem. Ktoś zapowiedział mi, że przyjedzie do naszego miasta dziewczyna, którą będę musiała chronić i wspierać w trudnych chwilach. To okazałaś się być Ty, Seleno. Dziękuję, że się pojawiłaś i sprawiłaś, że wypełniłam swoją misję.
Twój Anioł Stróż - Sabrina
Na moich ustach pojawił się mały uśmiech, a w oczach łzy.
-Kochanie co się stało? - Zapytał zdziwiony moim zachowaniem Justin.
-To ten anioł mnie uratował. - Wyszeptałam patrząc w nieba i poruszając ustami wyszeptałam ciche "Dziękuję" do kobiety, która czuwała nade mną.
***
Hej bąbelki tu wasza Natalunka! Nie rozdział, ale za to os, który był wysłany do Klaudii. Zapraszam wszystkich na drugiego bloga: http://mamy-dziecko-nie-opuszczaj-mnie.blogspot.com/. Zajrzyjcie koniecznie! Ja się żegnam. Do usłyszenia ;**
Natalunka x.x
Jeśli chcesz, aby Twój blog znalazł się na Selena Gomez Spis Fanfiction PL proszę o dodanie linku do spisu.
OdpowiedzUsuńhttp://selenagomezspisff.blogspot.com/
Pozdrawiam, Sylwia W